A w przerwie od nauki… poznaj lepiej niemieckie wina!

Należy wiedzieć, że wina które przeznaczone są do codziennego spożycia określa się symbolem QbA (Qualitatswein bestimmer Anbaugebiete) – charakteryzują się świeżym owocowym aromatem. Do tej kategorii należy większość niemieckich win. Natomiast najwyższej klasy wino określa się symbolem QmP (Qualitatswein mit Pradikat), co oznacza „wina jakościowe z wyróżnikiem. Te wyróżniki oznaczają przede wszystkim czas oraz sposób zbiorów.

Oto klasyfikacja niemieckich wina markowych:

  1. Auslese – do produkcji tego typu win używa się wyłącznie starannie wybranych i oczyszczonych, późno zebranych kiści. To wszystko ma doprowadzić do powstania intensywnego trunku o miodowym aromacie.
  2. Spatlese – są to wina wytwarzane z późnego zbioru, ponieważ grona zrywa się kilka dni po oficjalnym winobraniu. Wina te są nieco cięższe, ale nie muszą być słodkie, a ich aromat jest uwodzicielsko intensywny.
  3. Kabinett – wina te są wytwarzane z pełni dojrzałych winogron. To najczęściej wytrawne lub półwytrawne trunki, lekkie oraz niezbyt mocne.
  4. Trockenbeerenauslese – są to wina długo dojrzewające, unikalne i kosztowne. Do ich produkcji wybiera się pojedyncze owoce, przejrzałe i przesuszone, podobne do rodzynek, dające niezwykłą intensywność smaku.
  5. Beerenauslese – można śmiało powiedzieć, że to prawdziwa winna arystokracja. Z kiści wybiera się pojedyncze owoce. Muszą być one lekko przejrzałe, najlepiej dotknięte szlachetną pleśnią. Wina z nich powstałe są słodkie, ciężkie, skondensowane, ale ich smak równoważy naturalna kwasowość szczepu Riesling. Dodatkowo warto wspomnieć, że z czasem nabierają barwy ciemnego burszytnu.
  6. Eiswein – czyli wina lodowe. Należy wiedzieć, że owoce do ich produkcji zbierane są wtedy, kiedy już zamarzną na krzaku, czasami nawet w styczniu. Po ich wyciśnięciu posiadają jeszcze mniejszą zawartość wody, a dzięki temu intensywny aromat i naturalną słodycz. Tego typu wina to prawdziwa rozkosz dla podniebienia miłośników mniej wytrawnych alkoholi.

Artykuł zrealizowano we współpracy z redaktorami serwisu codzienne.pl.